poniedziałek, 7 października 2013

.224. IWOSTIN SENSITIA ZERO bezpieczny krem kojący - czyżby krem idealny?

Witajcie moje duszyczki :*

Oj nie ładnie że o mnie zapomnieliście. Ostatni post bez żadnego odzewu, a taki pachnący i przywołujący lato. Chcę lata <3 Tęsknię za tym ciepełkiem i zimnym frappe. 
Dziś o kremie który pomógł mi w walce z wrednymi i znienawidzonymi niespodziankami. 

IWOSTIN SENSITIA ZERO - to seria dla skóry nadwrażliwej, alergicznej i podrażnionej. Niesie nam nadzieję na ukojenie skóry, stymuluje jej reakcje obronne oraz posiada formułę zero podrażnień. Przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry. Stosować co najmniej 2 razy dziennie. 



Produkt opakowany został w kartonowe pudełeczko z milionem informacji. Po otwarciu ukazuje nam się zgrabna, podłużna z bardzo lekkiego plastiku buteleczka. 



Wielkim atutem tego produktu jest na pewno pompka, która dozuje wystarczającą ilość kosmetyku na jedną aplikację. Jest to także bardzo higieniczne rozwiązanie. Do środka nie dostaną się bakterie, drobnoustroje itp. 



Co takiego zaskoczyło mnie w tym kremie? 
Jego konsystencja. Podczas ówczesnej aplikacji na dłonie czujemy taką delikatną, cieniutką powłoczkę. Krem ma bardzo delikatną formułę, praktycznie nie jest wyczuwalny na twarzy. Super nawilża to co ma nawilżać. Wchłania się momentalnie. Używam go jako kremu na dzień, co wiąże się z nałożeniem na niego tony makijażu. W tej kwestii robi co ma robić, jest ale tak jakby go nie było. 
Na pewno nie mogłabym pominąć faktu że krem ten nie posiada w swoim składzie parabenów, barwników ani też alkoholu. Hypoalergiczny krem o barwie białej i niewyczuwalnym zapachu. 



Przeznaczony dla skóry normalnej i mieszanej z problemami. Czyli takiej jak mam ja. A owszem i pomógł mi, nie ma co się oszukiwać.




Mam jedną wielką wadę której nie potrafię się oduczyć. Cisnę co popadnie jak tylko zauważę że nowy klient wyskoczył mi na twarzy. Przez to mam dużo przebarwień, zaczerwienień, czasami nawet ranki a później strupy. Wiem że tak nie wolno, ale to jest silniejsze ode mnie. 
Przed testowaniem kremu Iwostin moja skóra po tych męczarniach była podrażniona, zaczerwieniona i zaogniona. Odkąd używam tego kosmetyku stan mojej skóry widocznie się poprawił. Nie jest ona już tak zapchana dzięki czemu duszenie ograniczyłam do minimum. 
Pozbyłam się problemu podskórnych gul które bolały mimo iż ich nie widziałam. Wysyp trądziku także został zmniejszony o więcej niż 50%. Skóra jest nawilżona, miękka i sprężysta, a ja już nie boję się wyjść bez pełnego makijażu z domu. Chyba pierwszy raz od 5 miesięcy jestem w miarę zadowolona ze stanu jaki na dzień dzisiejszy przedstawia moja cera. 
Kremu używałam na dzień w "kuracji" łączonej z kremem L'oreal Triple Active Fresh na noc. O dziwo nie mam mu nic do zarzucenia. 
Czyżbym znalazła krem idealny? 

Pozdrawiam i Miłego dnia duszyczki  :* Magdalena

1 komentarz:

  1. Ciekawy ten krem, wielki plus za opakowanie. Musze mu sie przyjzec jak bede w PL:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Odpowiem na niego pod postem na moim blogu.
Nie życzę sobie autopromocji "Zapraszam" czy "Obserwujemy?".