poniedziałek, 10 czerwca 2013

MUA liquid eyeliner - o moich dwoch milusinskich

Witajcie

Systematycznosci w pisaniu u mnie brak. Karce sie za to ale i tak nic to nie daje bo co raz to nowe zmartwienia sie mnie czepiaja, a i wszyscy w okolo domagaja sie mojej uwagi. Reasumujac - brak mi czasu na moje przyjemnosci i cierpi tez na tym blog. Jeszcze tylko 4 miesiace i odpoczne w Polsce. 

Dzisiejszy dzien wygladal wyjatkowo spokojnie do czasu az otworzylam szafke z maka, a tam? .... Wielki karaluch o rozmiarach myszy :D Wrzask pisk i dziecko na rekach, czmych na fotel i krzyk o pomoc do meza. Maz zabil, wyrzucil a zonka przez kilkanascie minut bala sie otworzyc jakakolwiek szafke z mysla ze wyskoczy stado tych okropnych robali... blechh :/ 

Ok ale ja nie o tym tu chcialam. Kawka jest, karaluch zabity, syn z ojcem na spacerze. Mozna sie zrelaksowac i nadrobic zaleglosci.

Jak stalam sie posiadaczka kosmetykow MUA? Dosyc nietypowo bo kupilam je na bazarze. Osoba ktora znam od dosyc dawna, i kupuje u niej regularnie co nie co zaopatrzyla sie podczas promocji na ich stronie w kosmetyki. Rozeszly sie jak swieze buleczki i gdy sie zorientowalam, zostalo tylko kilka sztuk ale na szczescie i dla mnie cos sie znalazlo. Za eyelinery zaplacilam grosze chociaz na Cyprze powiedzieli by centy :) Szczesliwa tamtego dnia nawet nie wyskoczylam z pretensjami do meza. Zero klotni a mezus mile zaskoczony. 

Jaka mam pewnosc ze byly nowe i oryginalne? A no taka ze byly zapieczetowane specjalna folia a znajomy mial fakture na hurtowa ilosc. Mozna? mozna. 

Eyelinery wyparly kredki ktorych kiedys uzywalam namietnie. Po osiagnieciu minialnej wprawy polubilam je za szybkosc i efekt jaki daja. Dwa odcienie ktore posiadam od MUA w 85% spelniaja moje oczekiwania. 

Zapakowane w stozkowate plastikowe opakowania z pedzelkiem. Jak widac zielony jest krotszy i grubszy, przez co gorzej mi sie nim maluje i czesciej musze nurkowac po jeszcze koloru aby wyszlo tak jak chce. Niebieski cieniutki i dluzszy, bardzo dobrze nam sie wspolpracuje.

Pedzelki dobrze leza w rece, nie wyslizguja sie. Praca z nimi to czysta przyjemnosc, mimo tego malego minusa jakim okazal sie pedzelek zielonego eyelinera. 
Odcienie sa hot, super na lato ale i na co dzien czemu nie? W koncu makijaz nie musi byc nudny i ograniczac sie do wszystkiego co stonowane :) Szalenstwo babeczki, szalenstwo do podstawa dobrej zabawy :P 

Jak z trwaloscia? I tu jestem mile zaskoczona bo wytrzymuja u mnie bez naruszenia 8-9 godzin. Czyli caly czas odkad sie pomaluje. Nie wiem czy dluzej by wytrzymaly, ale sadze ze 12 godzin bez problemu. 
Ze zmywaniem juz jest gorzej bo chociaz makijaz zmyjemy, to gdy malujemy sie nimi na sama powieke bez cienia, potrafi zabarwic nam miejsce nad rzesami. Eyelinery mnie nie uczulily ani nie podraznily. 

Pojemnosc - 3,1 ml
Zuzyc w ciagu - 6 miesiecy od otwarcia
Dostepnosc - MUA
Moja ocena - 4/5

Na stronie MUA (przy dostepnosci macie przekierowanie) mozecie zapoznac sie z ich asortymentem i ewentualnie cos zamowic. Ceny nie sa wygorowane a jakos na prawde zadowalajaca. O innych kosmetykach tej marki innym razem, a i makijaze z uzyciem eyelinerow beda na pewno. Trzymajcie sie cieplutko kochani. Za 2 dni urodziny bloga, nie moge sie nadziwic samej sobie, tej ze slomianym zapalem do wszystkiego, ze tyle juz minelo. Blogosfera wciaga, to samo ZLO :D 

Pozdrawiam :* Magdalena

7 komentarzy:

  1. Cudne kolory, muszą super wyglądać w makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. są piekne , mam miętowy taki ze sleeka;]

    OdpowiedzUsuń
  3. mmm, genialny ;) dobrze, że mam stoisko MUA u siebie w shoppingu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne kolorki wakacyjne! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśni dziś do mnie 'przyszedł' shade 2 i mam stan przedzawałowy: namalowałam testową kreskę na oku, zanim zrobiłam cokolwiek.. wykruszyła się! Jakieś pomysły? Myślę, że może zbyt grubo nałożyłam.. Będę jeszcze testowała! Pocieszyłaś mnie tym postem, może się jednak sprawdzi ten liquid eyeliner ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Odpowiem na niego pod postem na moim blogu.
Nie życzę sobie autopromocji "Zapraszam" czy "Obserwujemy?".