środa, 11 września 2013

216. Lipstick - Lancome Rouge in LOVE 379N

Witajcie

Do snobki kosmetycznej mi bardzo daleko. Nie jest dla mnie priorytetem mieć w torebce kosmetyki marek wysokopółkowych. Przeważa tu moja oszczędność, lub jak kto woli skąpstwo. Chociaż oczywiście czuję się lepiej nosząc w torebce coś firmowego niż bazarkowego. 
Pod lupę biorę dziś szminkę Lancome z linii Rouge in LOVE którą reklamuje Emma Watson. 

Moja szminka nie jest produktem pełnowymiarowym, a próbką dołączoną do zestawu perfum. 

Jest jej na tyle dużo (2 gramy) iż postanowiłam podzielić się z Wami moimi odczuciami. 
Opakowanie próbki nie różni się zbyt od opakowania pełnowymiarowej szminki. Solidnie wykonane minimalistyczne lecz nie typowe w odcieniu srebra. Wszystko działa jak natura chciała, nic się nie zacina a kosmetyk się nie łamie.



Producent zapewnia 6 godzinną trwałość kosmetyku. Dosyć przesadzone, bo 3 góra 4 godziny i owszem bez poprawek przetrwa, do 6 godzin jedynie pozostaje pigment na ustach dając wrażenie wklepanego kosmetyku.


Szminka z delikatną formułą nie robi nam kuku, żadnych grudek, świetnie rozprowadza się na ustach. Nie daje przeze mnie znienawidzonego uczucia lepkości ust. Nie jestem do końca przekonana czy zaliczać ją do matowych ,czy jednak z satynowym wykończeniem. Postawmy na to drugie. 


Kosmetyk nie ma tendencji wchodzenia w załamania, ani podkreślania suchych skórek. Nie zauważyłam wysuszenia ust po jej stosowaniu, ani też nawilżenia. Ściera się równomiernie nie pozostawiając tylko i wyłącznie wykonturowanych ust :) 

Mój odcień to 379N ciemne bordo w moim mniemaniu, idealne na nadchodzącą jesień. Szminka pachnie różami, nie chemicznymi odorami.
Najważniejszym chyba dla mnie punktem w tej recenzji jest to, że produktu ubyło mi bardzo mało, super wydajny kosmetyk z czego niezmiernie się cieszę. 


Na pewno mało przyjemną informacją jest jej cena, bo nie jest to wydatek groszowy ponieważ ponad 100 zł z portfela przy jej zakupie nam ubędzie. Mowa tu oczywiście o produkcie pełnowymiarowym. Marka Lancome jest jedną z lepiej rozpoznawalnych na świecie, także za markę trzeba płacić :) 

Skusiłam? 

Pozdrawiam :* Magdalena

5 komentarzy:

  1. skusiłaś :) i nawet bym nie powiedziała, że nie jest to produkt pełnowymiarowy,bo tak nie wygląda :D świetny kolor! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale buziak :D
    Ja w przypadku podkladu, bronzera czy nawet maskary jestem w stanie wydac wiecej i siegnac po wysokopolkowe produkty, ale na kosmetyki do ust nie wydaje wiecej niz okolo 40 zl/10e .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Odpowiem na niego pod postem na moim blogu.
Nie życzę sobie autopromocji "Zapraszam" czy "Obserwujemy?".