Witajcie
Dawno, dawno temu, w krainie Nibylandii, mieszkancy tej krainy uslyszeli o kosmetykach. Nie lada nowina bylo dla nich ze sa roznej masci i koloru, i do wszystkiego jak i wszystkich. Zechcieli ich sprobowac, dotknac i nauczyc sie z nich korzystac, az czar prysl.
Niestety kochane moje - odparl sprzedawca drogerii internetowej. Takie produkty tylko dla ludzi, bo na zwierzetach ani innopodobnych stworzeniach kosmetykow nie testujemy.
Nie potrafie pisac bajek, ale mam nadzieje ze wstepnie Was zaciekawilam. Juz wiecie ze produkt o ktorym dzisiaj mowa nie jest i nie byl testowany na zwierzetach. Wiem ze wiele z Was to bardzo pochwala, i bardzo dobrze bo to sluszna racja.
e.l.f cream eyeliner
Kremowy eyeliner marki e.l.f zostal zamkniety w plastikowym sloiczku o gramaturze 4.7 gram produktu.
Sloiczek jest lekki, poreczny, plastik nie jest typowym tandetnym plastikiem. Po odwroceniu do gory wieczkiem mozemy zapoznac sie z kolorem kosmetyku. Wieczko sie nie zacina, dobrze odkreca, z uzytkowaniem nie ma najmniejszego problemu.
Eyeliner w zestawie posiadal takze pedzelek, jednak ja juz dawno go wyrzucilam bo wiedzialam od samego poczatku ze prostej kreski to ja nim nie narysuje. Krociutki, na dlugosc kciuka, o dosyc grubo zbitym wlosiu.
Konsystencja produktu jest miekka, wydawalaby sie pudrowa, aczkolwiek przy pierwszych probach malowania wydawal mi sie zbyt kruchy, jakby delikatnie zeschniety. Oczywiscie produkt zostal dostarczony do mnie zapakowany idealnie, wiec nie ma mowy o przedwczesnym otworzeniu.
Dodalam kilka kropel Duraline Inglot, pozostawilam na 24 godziny i eyeliner smiga jak nowka sztuka, mimo ze nowka sztuka byl :)
Z aplikacja nie ma problemu, bardzo szybko dzieki miekkiej konsystencji namalujemy kreseczke. Kosmetyk jest bardzo wydajny, a demakijaz mimo wodoodpornej formule nie sprawia zadnego problemu.
Zmywam go slynnym juz w blogosferze plynem micelarnym BeBeauty z Biedronki, i schodzi w mgnieniu oka, a jak wolicie to z oka :)
Utrzymuje sie od nalozenia do zmycia, nie kruszac sie, nie dajac zadnych smug. Mogliscie go podziwiac TUTAJ . Kolor eyelinera to taka bardzo ciemna sliwka, ktorej bardzo blisko jest do czarnego.
Nie jednokrotnie kiedy nie mam ochoty malowac sie eyelinerem z essence, siegam wlasnie po elfiaczka.
Jedynym minusem dla mnie jest cena. Ja swoj egzemplarz kupilam na cocolita.pl za 19,90 zl. Mysle ze jest to dosyc wygorowana cena jak za jeden eyeliner, zwarzajac na to ze w drogerii Natura mozemy dostac eyelinery essence za okolo 12 zl, i ktore sa moim zdaniem duzo lepsze od tych z e.l.f.
Reasumujac - fajny produkt, ladny kolor, jestem zadowolona ale na wiecej sie nie zdecyduje wlasnie przez cene. Za cene jednego z e.l.f cosmetics, moge nabyc 3 sztuki z Lovely lub Wibo ktore maja swietne opinie na blogach. Jaka mi sie sknera wlaczyla :D
Pozdrawiam :* Magdalena
Korzystam z eyelinera Essence i jak na razie mnie zadowala ;-)
OdpowiedzUsuńma go i jestem zadowolona Produkt robi kreskę czarną i wytrzymalą Jest też wydajny ale po pewnym czasie zsycha się. I już malowanie nie jest takie łatwe.
OdpowiedzUsuńFajny kolor ma :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie miałam żelowych eyelinerów.
ojj no to fkatycznie cena troche przeraza ;) Ale wiaodmo marka to i cena musi byc wyzsza ;D
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam w komentarzu, nie sprawdził mi się w ogóle eye liner Essence w pisaku. Nie polecam, rozmazuje się, przeciera, jak człowiek się spoci to niestety ma z oka "pandę". wyrzuciłam do kosza. Dałam 3 szanse i za każdym razem to samo. Używam nadal starego eye linera z Wibo, kupionego kiedyś w Biedronce i działa super!
OdpowiedzUsuńmiałam ten eyeliner tylko brązowy i był rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuń